Konferencja w płockim ratuszu

4 marca 2016

Nie chcą likwidacji gimnazjów. „Potrzeba ewolucji, a nie rewolucji”

z19714989Q,Konferencja-na-temat-likwidacji-gimnazjow-w-plocki

autor tekstu:Anna Lewandowska GW
03.03.2016 21:34
Na czwartkowej konferencji w płockim ratuszu padało wiele ważkich argumentów przeciw zapowiadanej przez rządzący PiS reformie oświaty. Od wychowawczych po finansowe. – Poprawiajmy, a nie niszczmy tego, co coraz lepiej funkcjonuje od 16 lat! – apelowali uczestnicy.

Konferencję zorganizowali poseł Elżbieta Gapińska, która w Sejmie zasiada w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego z Płocka i powiatu. W ratuszowej auli byli nauczyciele, dyrektorzy szkół, samorządowcy, przedstawiciele nauczycielskiej „Solidarności”.

Wiceprezydent Płocka Roman Siemiątkowski przypominał, ile zamieszania wprowadziła rządowa ustawa o cofnięciu obowiązku szkolnego dla sześciolatków. – Mamy teraz w mieście 1 286 dzieci sześcioletnich, według szacunków 2/3 z nich zostanie w przedszkolach – mówił. – To bardzo trudna sytuacja, bo zabraknie miejsc dla trzylatków, choć już pracujemy z dyrektorami przedszkoli nad stworzeniem dodatkowych oddziałów. Decyzja o likwidacji czy wygaszaniu gimnazjów spowoduje kolejne problemy kadrowe, programowe.

Ta krótka wypowiedź była rozwijana przez kolejnych mówców. Szef płockiego ZNP Stanisław Nisztor przypominał, że poprzednia reforma, wprowadzająca gimnazja, miała miejsce w 1999 r. za rządów AWS. Poszły za tym ogromna praca organizacyjna i wielkie wydatki – szkoły trzeba było adaptować do nowych warunków, miasto zbudowało dwa nowe gimnazja – w Radziwiu i na Podolszycach Północ.

– PiS funduje nam teraz nową reformę, a nie przedstawiło żadnych wiarygodnych badań wskazujących na to, że gimnazja są niepotrzebne. Ich przeciwnikami są głównie ci, którzy do nich nigdy nie chodzili, znają je tylko z negatywnych przekazów – mówił Nisztor. – My wciąż nie wiemy, jak ministerstwo sobie wyobraża te zmiany, a pani minister ma przedstawić założenia 27 czerwca, kiedy większość z nas będzie już na wakacjach!

Podczas konferencji przypominano, jak niechętnie środowisko przyjmowało wprowadzenie szkół gimnazjalnych i jak bardzo dużo pracy wykonali nauczyciele, by nauczyć się skutecznie pracować z młodzieżą, która jest w najtrudniejszym okresie swojego życia. I o tym, jak bardzo zmieniły się czasy i sami młodzi ludzie – tak że cofnięcie ich teraz do ośmioletnich podstawówek będzie krokiem wstecz. Ale była też mowa o tym, że nowa reforma będzie miała o wiele poważniejsze skutki. Sporo nauczycieli i pracowników administracji może stracić pracę, zostaną opuszczone budynki, które trudno będzie zagospodarować, zmniejszy się subwencja oświatowa dla samorządów, które staną przed finansowym i organizacyjnym wyzwaniem, z którym trudno będzie im sobie poradzić.

Ewa Kowalak, prezes oddziału ZNP w powiecie płockim, uzmysławiała, że w najgorszej sytuacji zostaną postawione małe miasteczka i wsie, bo m.in. one najbardziej stracą na subwencji (na wsi subwencja na ucznia wynosi 8 tys. zł, w mieście – ponad 5 tys. zł). – Jak sobie z tym poradzi wójt, który jeszcze nie spłacił kredytu na budowę gimnazjum? Rozmawiałam z samorządowcami i wszyscy jak jeden mąż są zdania, że gimnazja trzeba doskonalić, a nie likwidować – opowiadała Kowalak. – Jeśli są zarzuty, że gimnazjaliści osiągają słabe wyniki jako uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, to trzeba uczynić bardziej spójnymi podstawy programowe. Pracuję 30 lat w oświacie i takiego bałaganu jeszcze nie było. Nie pozwólmy dalej psuć.